22 listopada 2014

część 3

To jeszcze nie koniec historii.
Tak naprawdę to dopiero początek.

Praca zagarnęła sporą część mojej codzienności. W zasadzie poza pracą nie było nic. Z mężem nie dogadywaliśmy się od dawna, dość chętnie "uciekałam" z domu.

Moja opiekunka stażu zapytała mnie kiedyś, dlaczego nie jestem w domu z mężem skoro jest sobota. A ja kompletnie nie wiedziałam o co jej chodzi. No bo co z tego, ze sobota? Skoro mi w pracy tak dobrze? A w domu co, mamy siedzieć obok siebie i oglądać telewizję? No bez sensu.
Z resztą miałam wrażenie, że mężowi też jest wszystko jedno.

Jeszcze w lipcu kadra dała mi poznać swoją "prawdziwą" twarz, kiedy to ich szalone plotki dotknęły i mnie. Im bardziej starałam się być neutralna tym gorzej mi to wychodziło. Jakaś chora rywalizacja czy cokolwiek innego, między Kowalskim a innym członkiem kadry sprawiła, że członek ten "Pół żartem- pół serio" doniósł opiekunce, że spędzam z Kowalskim za dużo czasu. O co chodzi? Nie mam pojęcia. Czasem wychodziliśmy razem na papierosa. Ale wychodziłam też z innymi osobami. W każdym razie ruszył szereg spekulacji na ten temat, odbyłam dość nieprzyjemną rozmowę z opiekunką, która ostrzegała mnie przed wspomnianym członkiem kadry itp. Na początku byłam na to wszystko wściekła. A później już się tylko śmiałam i śmiałam. Jak emocje opadły strasznie mnie to bawiło. No i śmialiśmy się razem z Kowalskim.

W sierpniu przyszła pora na dwutygodniowy staż ze specjalizacji. Musiałam dojeżdżać do innego miasta i innego ośrodka. Powiedzmy, że był to szpital psychiatryczny. Miejsce kompletnie inne od tego, które znałam. Kilka pierwszych dni siedziałam i się zastanawiałam "co ja tu robię?". Nie podobał mi się sposób traktowania  pacjentów, przyjęte zasady i zadzieranie nosa przez kadrę. Z czasem trochę się z tym oswoiłam, chociaż przez cały czas odliczałam dni do końca.


Dziś uciekam- od trzech dni leżę plackiem z wysoką gorączą. Wczoraj udałam się do lekarza, dostałam zwolnienie, zostałam opierdolona za to, jakie beznadziejne jest nasze pokolenie, ale niestety nie dostąpiłam zaszczytu zbadania. Nawet nie zostałam zapytana co mi dolega...
Sama sobie stawiam diagnozę - grypa.
Miejmy nadzieję, że wyleczę się też sama.

3 komentarze:

  1. a więc zdrówka kochana:*
    Co do treści postu to widzę, że pewnie musiała kogoś zakłuć w oczy Twoja bliska znajmość z Kowalskim skoro narobił tyle szumu o zwykłe serdeczne dogadywanie się....\
    Czyli co z mężem nic się nie zmieniło dalej obok siebie a nie razem??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do stanu jaki mamy obecnie został jeszcze spory kawałek historii...

      Usuń
  2. Kochana zdrowiej :) wygrzej sie w lozku i zdrowiej :)

    OdpowiedzUsuń