23 listopada 2014

część 4

W ten sposób mieliśmy z Kowalskim temat do żartów na długi czas. Trochę mniej do śmiechu zrobiło mi się, gdy dotarły do mnie informacje (u nas każda informacja prędzej czy później dotrze do każdego), że żona-dziewczyna-partnerka - jak zwał tak zwał, nie jest zadowolona z tego stanu rzeczy. Mówiąc delikatnie.

Podobno dzwoniła nawet w tej sprawie do mojej opiekunki. Pukałam się w głowę. Przez jakiś czas nawet go unikałam, bo miałam dość takiego głupiego gadania. Później znowu wszystko się rozmyło i wróciło do normy.

Dużo rozmawialiśmy. O poważnych rzeczach. Myślę, że wtedy staliśmy się przyjaciółmi. To niesamowite mieć kogoś takiego. Kto tak bardzo rozumie. Komu można powiedzieć. Tak bezpiecznie.

Chciałabym opisać Wam  wszystko, takimi emocjami jakie przeżywałam wtedy, ale dziś już nie umiem do tego wrócić. Było pięknie, naprawdę pięknie, dopóki nie zaczęło się toczyć w złą stronę. Przestało być bezpiecznie. Wszystko zrobiło się skomplikowane, trudne, niemal nie do rozwiązania.

Zaczęło się od drobnej sprzeczki. Kiedy zabrakło mu argumentów,powiedział po prostu, że mnie kocha.
Byłam wtedy bardzo zła.
Miałam świadomość, że tego nie da się cofnąć. Że nie będzie się dało ot tak wrócić do tego co tak lubiłam. Że wszystko zepsuł.
I że to było trochę oszustwo. Że nie był taki jak sądziłam, że jest. Że robił to wszystko z innych powodów niż myślałam.

W głowie od razu tysiące pytań. Przecież oboje byliśmy z kim innym. Straciłam całą moją życiową równowagę, ale było w tym coś niezwykłego. Coś co sprawiło, że jednak za nim poszłam.
Może to, że nie chciałam go tracić.

3 komentarze:

  1. oooo widzę że tu nam serwujesz po trochę historii i napięcie rośnie.... i co było dalej ????

    OdpowiedzUsuń
  2. No wlasnie i co dalej? bo czuje ze to jeszcze nie koniec...

    OdpowiedzUsuń
  3. Robi się ciekawie, co dalej?

    OdpowiedzUsuń