09 grudnia 2014

O nagłych zwrotach akcji

Cud to może za duże słowo, bo myślę, że stan ten jest chwilowy, chociaż cieszy mnie jak jasna cholera. Otóż :) Wczoraj rano dostałam telefon od opiekunki - w nocy rozmawiała z żoną szefa, proponowała jej jakieś zadanie dla mnie (omówione wcześniej ze mną), na co żona się nie zgodziła mówiąc, że jestem za dobra na zajmowanie się pierdołami - szok, chociaż to nie to cieszy mnie tak bardzo.

Poszłam rano do pracy, z sercem w okolicach krtani, bo byłam pewna, że nastąpi kolejny dzień pokątnego znęcania się nade mną. Dla jasności pytam żony czy mam iść na grupę, na co ona, że tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. W lekkiej konsternacji przygotowałam wszystko do spotkania, a później - o ludzie złoci, jak ona mi słodziła. Wchodzenie w dupę, że hej... O co chodzi? - Nie mam pojęcia! Chciało mi się z tego śmiać, ale uznałam, że trzeba kuć żelazo póki gorące - zagadnęłam o mój grafik - skoro byłyśmy akurat wszystkie razem.

Od TYGODNI nie mogłam się z nimi dogadać w tej kwestii, a tu nagle, trzy minuty i po wszystkim. żona zgodziła się niemalże z euforią na godziny pracy takie jak chciałam (na które wcześniej zgody nie wyrażała)... I to właśnie to tak bardzo mnie cieszy, że chwilami chce mi się płakać ze szczęścia. Teraz będę pracować trzy razy w tygodniu po 12 godzin, weekendy wolne - tylko czasem będę szła w sobotę - tak jak do tej pory z resztą. No i dni pracy stałe, także żonę będę widywać tylko raz w tygodniu :D

Może się wydawać, że praca po 12 godzin jest gorsza niż po 8 czy 6, ale mnie wykańczało to, że musiałam być tam codziennie. Ostatnio pacjenci wiedzieli już o co chodzi, ale na początku, kilkakrotnie z rozmowy z kim wypływało nagle, że oni sądzą, że ja mieszkam z nimi w ośrodku :D


Wczoraj byłam cały dzień w pracy z czego 5 ostatnich godzin spędziłam z dziećmi - powiedzmy, że mieliśmy nagłą sytuację, która mnie do tego zmusiła :-]
Mamy tam taką małą, słodką blondyneczkę z loczkami. Czterolatkę. Z miną aniołka. Biega za mną czasem i szepta mi do ucha "Kaya, bo ja cię kocham" i się przy tym tak rozkosznie uśmiecha.
Kilka razy zauważyłam już że wychodzi z niej mały diabełek. Kłamie patrząc prosto w oczy i uśmiecha się przy tym jak mała psychopatka. Poruszałam już kiedyś ten temat przy kadrze - na szczęście, bo inaczej najadłabym się strachu.
Początek nie był zły, chociaż grupka dzieci dawała w kość. Mały aniołeczek też nieszczególnie słuchał co się d niego mówi. Mama aniołeczka też się nie spisała, dzieci dawno już powinny spać - wykapane i najedzone, a jej dalej nie było. W końcu dziewczynka najwyraźniej miała dość ze zmęczenia i wpadła w totalny szał. Darła się jak obdzierana ze skóry. Zostałam pobita i pogryziona - tak konkretnie, że na nodze mam siniak od ugryzienia, a miałam na sobie jeansy :-/ Próbowałam ją uspokoić ponad 20 minut - w końcu posłałam kogoś po jej mamę. Mama przyszła, dziecko przestało się wydzierać, a ja z ulgą wyszłam - do innego dziecka, na szczęście całkiem spokojnego. Ale mama aniołka przyszła do mnie jeszcze opowiedzieć co usłyszała od swojego dziecka. Mama, która na szczęście od  dłuższego czasu szuka sposobu na kłamanie swojego dziecka i zdaje sobie sprawę z tego, że prawdę mała mówi tylko przypadkiem.
Otóż zapytana dlaczego tak bardzo mnie pogryzła, dziewczynka siedziała mamie na kolanach, z płaczem i w totalnej rozpaczy opowiadała jej, że zrobiła to, bo ją tak straszliwie pobiłam i żeby zobaczyła jaka cała jest przez to posiniaczona. Później dodała jeszcze, że jest taka strasznie głodna, bo nie chciałam dać im nic do jedzenia :-]
Cała sprawa przeciągnęła się na tyle,że zamiast po 12, wyszłam stamtąd w nocy, po 13 godzinach pracy i nawet nie widziałam już nikogo ze zmiany dziennej, bo wszyscy odjechali do domu zostawiając mnie na pastwę tych małych potworów :P

No jak tu nie kochać tej pracy...

8 komentarzy:

  1. wow ciekawe co tak miło nastroiło ''zonke''?? wierzysz w taki nagły przypływ uczuć i dobroci?? bezpodstawnej?? ja nie bardzo....
    A co do dzieci to ja sama wiem po sobie że idealnie umiałam manipulować dorosłymi i nie powiem że nie pamiętam jak to się robi:x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co Ty, jasne, że nie wierzę, myślę, że coś za tym stoi, ale fakt jest taki, że mam ustalone godziny pracy i raczej tak bez powodu mi ich nie zmieni - oni raczej nie jest złośliwa tak oficjalnie, musiałaby to za czymś ukryć, a w tym przypadku nie ma raczej za czym :)

      Dzieci - Ta mała powinna mogłaby być bohaterką jakiegoś horroru - gdybyś widziała jak ona siedzi, buczy coś pod nosem, patrzy z boku, w końcu się wsłuchałam a ona całkiem spokojnym, ale takim podłym głosikiem mówi: ty pójdziesz do wiezienia, bo jesteś złosliwa, a ja nie pójdę, tylko ty... Gdybym ja jej chociaż coś zrobiła - ale nie! Dla tych dzieci jestem zawsze aż zbyt miła, bo myślę, że i tak są biedne. Przytulam, rozmawiam, jestem spokojna, nawet jak mnie tłuką :-] Mały potwór, ukryty w ciele małej niewinnej dziewczynki :P

      Usuń
    2. czyli jednym słowem w pracy się nie nudzisz jak nie szefostwo , to zakochani faceci a jak nie to to dzieciaczki no po prostu ''sielanka'':P

      Usuń
    3. No faktycznie, co jak co, na nudę narzekać nie mogę ;)

      Usuń
  2. No prosze jak to dziwnie się zawiłosci losu zakręcają ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie to tylko na chwilę, bo w końcu i to się odwróci, ale cieszę się chwilą spokoju :)

      Usuń
  3. Wyrosnie z tego jeszcze :) jak jestes zadwolona to ja tez sie ciesze z Toba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wątpliwości czy wyrośnie - połowa naszej kadry-psychologów z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem zastanawia się co zrobić z tym dzieckiem ;)

      Usuń