15 lipca 2015

Dawno mnie tu nie było, bo jestem w dosyć kiepskiej kondycji.

Z końcem lutego skończyłam pracować w tamtym miejscu, później jeszcze trochę tam bywałam, ale  zawirowania międzyludzkie - z którymi tym razem nie  miałam nic wspólnego - zmusiły mnie do tego, żeby zupełnie zniknąć.

Bardzo szybko znalazłam nową pracę, z której z krzykiem uciekłam po 2 miesiącach.
Później z braku asertywności dałam się zamontować w pracy, o której nie miałam zielonego pojęcia. I od tej pory traciłam czas na robienie czegoś czego nie umiałam i z czego generalnie nie miałam korzyści.

Brak pracy w zawodzie mnie przygnębia.

Najgorsze jest to, że byłam ciągle przekonana, że to chwilowy spadek nastroju, spowodowany kolejnym stresem - tego akurat mi ostatnio nie brakuje, dopóki sobie nie zdałam sprawy, że od kilku miesięcy prawie się nie śmieję.

I czuję się bardzo zmęczona. Tym razem postanowiłam o siebie zadbać i od poniedziałku siedzę w domu. Próbuję się wyspać, ale mimo, że śpię stosunkowo długo to dalej jestem niewyspana. Jakieś to wszystko szare i smutne...
Na weekend wyjeżdżam z mężem do mamy, a później mam nadzieję na jakieś krótkie wakacje...

1 komentarz: